Oczywiście, że dlatego, że są majestatyczne, mądre i pięknie pachną!
Ale to zdecydowanie nie wszystko! A nawet powiedziałabym, że to akurat ląduje na końcu mojej listy pt. “Dlaczego kocham konie” ;-P
Zwierzęta zawsze były obecne w moim życiu. Były towarzyszami, przyjaciółmi i przez wiele lat jedynymi powiernikami.
Jako skrajnie introwertyczna osoba musiałam zbudować siebie na tyle, by dobrze i bezpiecznie funkcjonować w świecie, który w moim odczuciu i wtedy i teraz wymaga od swoich obywateli zbyt wiele.
Być, zamiast mieć.
I pojawiła się fascynacja…
Koń, chociaż ma wielkie ciało – jest w swojej naturze niepewny siebie i uciekający.
Z jego głęboką wrażliwością – wszystko co za mocne – traktuje jak zagrożenie.
Jest nieprawdopodobnie empatyczny – wyczuje każde energie:
jeśli czuje od Ciebie/otoczenia spokój – jest zrelaksowany,
jeśli w sobie masz chaos i nerwy – on także będzie niespokojny i nerwowy (czasem niebezpieczny)
Jeśli nie ma w Tobie energii życiowej – będzie apatyczny
A co więcej?
W każdym kontakcie konie uczą Cię o Tobie samym.
Są lustrem w którym odbijają się Twoje lęki, niepewność, złość, agresja (nawet ukryta).
Są najlepszymi nauczycielami jeśli nie umiesz definiować i stawiać granic – nie masz ich – konie “przejdą po Tobie”.
Komunikacja, jest podstawą ich funkcjonowania i życia. Wymagają też tego od Ciebie (więc i Ty musisz nauczyć się sztuki jasnego przekazu).
Uczą Cię słuchać, a nie tylko słyszeć.
Widzieć, zamiast tępo patrzeć.
Czuć, zamiast robić.
Pozwolą Ci wzrastać, jeśli Ty pozwolisz wzrastać im.
Jeśli włożysz wysiłek w zbudowanie relacji z koniem – dasz mu poczucie bezpieczeństwa i oddasz mu poczucie pewności siebie, dla niego, dla Ciebie i dla WASZEGO WSPÓLNEGO bezpieczeństwa.
Nauczyłam się od nich bardzo wiele i uczę się każdego dnia.
Czasami, kiedy pojawiają się w głowie głosy z przeszłości, że nie umiem, że jestem za słaba, że praca z końmi to zbyt duże wyzwanie dla mieszczucha, to zatrzymuję się, wracam do siebie, to tego co zawsze było dla mnie ważne i dawało bezpieczeństwo.
Za mną trudne lata nieudanych związków, destrukcyjnej relacji biznesowej, która prawie zniszczyła moją wiarę w sens istnienia wszystkiego na co przez całe życie pracowałam i sprawiła, że podupadłam na zdrowiu i sile.
Dzięki powrotowi do siebie i dzięki obecności zwierząt w moim życiu zastąpiłam to wszystko wartościowymi relacjami z cudownymi ludźmi, których śmiało mogę kochać, którym zależy tak samo jak mi, z którymi mamy wspólne cele i z którymi możemy bezczelnie marzyć i nie bać się korzystać z darów obfitości.
Zaczęło się od zmiany we mnie, ale bycie z końmi ośmieliło mnie do Życia i Bycia i tego co przepływa w Tu i Teraz.
Być, zamiast mieć.
Cieszyć się każdą chwilą i doceniać siebie – życzę każdemu z Was.